Pomysł stylizacji, makijażu i kadrów był w dużej mierze Cezarego. Załatwił świetną wizażystkę, która już od rana malowała na mej twarzy esy i floresy oraz prostowała niesforne włosy, układając w ciekawą formę. Nie mogliśmy znaleźć czarnych balonów, które były pierwowzorem stylizacji, więc wymyśliliśmy worki, które niestety przy takiej prędkości wiatru nie chciały z nami współpracować. Jak to mówi stare przysłowie: "Jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma". No i ruszyliśmy w plener.... Jeśli miałabym się doszukiwać plusów w minusach... To na pewno jestem zadowolona z tego jak wiatr manipulował czarnym materiałem... Gdyby nie ten materiał i jego ciekawe układy na zdjęciach, na pewno przeklinałabym te powiewy do dziś ;) A tak, pozostają zabawne wspomnienia i chęć kolejnych fotograficznych spotkań :)
Za kilka tygodni pewnie Wam pokażę teraźniejszą sesję z Cezarym, która będzie zupełnie inna niż ta, którą widać niżej. Również będzie dużo czerni, ale wszystko podszyjemy enigmatyczną zmysłowością... Ale o tym za jakiś czas. Teraz zapraszam do "starych dziejów" :)
Samego autora ciepło pozdrawiam :)
Makijaż: Alicja Nowak
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz