20 maja 2015

Zdobyć szczyt ... górski :P

     Są sesje, które wymagają opisu niemałego i właśnie dziś chcę Wam taką opisać. Spotkanie z moim nowym fotograficznym przyjacielem Geert'em Verschoore było umówione już dawno, dawno temu. Warunki sesji, miejsce, stylizacje i wszystko co do takiego spotkania potrzebne mieliśmy opanowane i cieszyliśmy się na nasze spotkanie fotograficzne. Jedyne co mogło potrzymać nasz zapał to pogoda, ale i ona okazała się dla nas łaskawa i podarowała nam ciepłe powietrze i słoneczko, delikatnie znikające co jakiś czas za chmurką, co dawało przyjemny soft box na niebie ;)
     Tak więc spotkaliśmy się w Krakowie i stamtąd podążyliśmy w stronę Zakopanego. Nastraszona wcześniej przez znajomych o cholernych korkach w tamtym kierunku - byłam przygotowana na najgorsze. Okazało się, że niepotrzebnie bo jedyny korek jaki było to ... w Krakowie. Po dwóch godzinach z kawałkiem dotarliśmy na Łysą Polanę, zaparkowaliśmy autko i ... podążyliśmy konnym wozem w stronę Morskiego Oka (NIGDY już nie wsiądę w te wozy!!! Miałam wrażenie, że koń kulał a potem naczytałam się, jak niektórzy tam traktują zwierzęta... I nie chcę przyczyniać się do cierpień tych pięknych i mądrych stworzeń). Na miejscu okazało się, że lekko nie ma i dalej trzeba iść "z buta". Moja torba pełna rzeczy + torebka (a wiadomo że kobiety noszą tam milion rzeczy niepotrzebnych, ale ważnych :p ) no i plecak fotografa z aparatem... Tak obładowani ruszyliśmy dziarsko przed siebie pełni optymizmu. Po 20 minutach znaleźliśmy miejsce. Ale żeby do niego dotrzeć trzeba było przecisnąć się pomiędzy krzakami i zwałami śniegu (TAK, ŚNIEGU!). Okazało się, że mamy do dyspozycji piękny, aczkolwiek bardzo dziki, strumień a w nim wielkie głazy i most z bali drzewa. Wykonaliśmy kilka ujęć na ww, potem jakieś drzewko i uznaliśmy, że podoba nam się zielona "wyspa" wyrastająca spod śniegu. Ciekawy kontrast itp. Dla modelki i fotografa to raj dla oczu był. Ubrana w mój szlafroczek puchowy oraz adidaski (tak, nic nie miałam pod spodem) ruszyłam dzielnie na ową zieleń. Pech chciał, że myślałam, że ten śnieg jest ubity a nie był... Po pas znalazłam się pod warstwą białego i ZIMNEGO puchu. Oczywiście fotograf nie byłby fotografem, gdyby najpierw tego nie uwiecznił na zdjęciu a dopiero potem pomógł mi się wydostać. Przynajmniej uda stały się jędrniejsze :P Po odzyskaniu modelki mój przyjaciel uznał, że idziemy dalej. Jak powiedział tak zrobiliśmy i ... Trafiliśmy na kolejne zejście. Miejsce jak z bajki... Stojąca zielono-błękitna woda, czysta i piękne kamienie.... Szkoda tylko, że nijak nie można było się do tej wody przedostać... :( Dzikimi haszczami poszliśmy dalej ... A raczej cofnęliśmy się i ... przywitały nas powalone drzewa, obrośnięte mchem a pomiędzy nimi rwący potok. "Usiądziesz?" - zapytał Geert. No a nie???? Oczywiście, że tak! Wlazłam jakoś na moją jakże "wygodną" drzewną ławkę a fotograf poskakał po kamieniach ze sprzętem na ramieniu by móc robić zdjęcia. W tle miałam jakąś górę, co jest zaraz za Morskim Okiem (ona pewnie się jakoś nazywa, więc znawcy nie bijcie mnie za niewiedzę). Owe miejsce na pewno zapamięta moja pupa na długi, długi czas. Przez pośladek przechodzi mi "piękna" i cholernie boląca szrama, która daje o sobie znać jak... leżę, siedzę a nawet jak się ubieram :( Za to w nagrodę zostałam później położona na zielonym, miękkim mchu, po którym wędrowała masa robali. Ale ... Czego nie robi się dla sztuki. Nie wiem jak to jest, że ja - na co dzień wygodna, bojąca się robactwa, nie lubiąca zimna i w sumie ostatnio mocno odzwyczajona od plenerów na tej wyprawie poczułam "zew przeszłości" - jak to człowiek zaczynał od krzaków i wracał do domu poharatany jak po porządnej chłoście :P Po wygodnym leżakowaniu czas ruszać dalej - czyli Morskie Oko. Doszliśmy umęczeni, odsapnęliśmy dwie minutki i ruszyliśmy kamienistą drogą dookoła jeziora. Znaleźliśmy ciekawe miejsce, gdzie woda była wyjątkowo lazurowa a tło było piękne - miejsce przy szlaku, ale.... Odpowiednia stylizacja i mogliśmy robić zarówno ubrane zdjęcia jak i pokazać troszkę tego czy tamtego. Nieskromnie powiem, że nie obyło się bez zdjęć tyłem, ponieważ Geert okazał się kolejnym fotografem, który zauważył mój kształtny tyłek (tak, uwielbiam swój kobiecy kuperek :)). Gdy tak sobie robiliśmy zdjęcia spotkaliśmy żonę i Mamę Geerta, które była z nami, ale poszły sobie samotnie na spacer i ... powiedziały nam o wodospadzie. Geert pełen radości postanowił, że idziemy - jak powiedział, tak zrobiliśmy. W moim niezawodnym szlafroczku wspięłam się po mokrych kamieniach (woda była LODOWATA), przycupnęłam dzielnie na kamieniu, zdjęłam szlafroczek, oddałam fotografowi i .... myślałam, że zamarznę :P Z każdej strony pryskała na mnie górska, lodowata woda.... (bicze wodne, lepsze niż w niejednym SPA). Po kilku ujęciach wracałam na dół by ... wleźć na górę - ale już na suchy grunt, bo na półkę skalną. Tam skończyliśmy pstrykać i czekał nas powrót, kory okazał się męczący. Chyba z 40 minut szliśmy do "bazy" a nogi właziły mi w .... no właśnie :P Wynagrodziłam to sobie przytulając się do koni przy bryczce, którą mieliśmy wracać na parking. Cudne dwa chłopaki z mądrymi oczętami - Góral mi coś tam o nich opowiadał, ale rozumiałam go trzy po trzy, bo ta ich gwara jest skomplikowana troszkę :P Całą drogę do Krakowa spałam. Dziś czuję jedno ... MOJA DUPA i MOJE ZAKWASY!!!
     Tyle w temacie ;) Bawiłam się świetnie, Geert i jego rodzina okazali się wspaniałymi ludźmi a podglądając w aparacie widziałam naprawdę kilka(naście) bardzo dobrych ujęć :) Mam nadzieję, że oboje będziemy zadowoleni z efektów naszej pracy i kiedyś się spotkamy ponownie. Czy to w Polsce czy to w Belgii - na pewno jest to kolejna ciekawa i bardzo miła znajomość :)  A niżej dwa zdjęcia z miejscówek ;)




5 komentarzy:

  1. Podziwiam! :D
    Piękne te dwa zdjęcia. Orientujesz się może czym zostały robione?
    Nazwisko fotografa mi nic nie mówi, ale mimo to nie mogę doczekać się efektów Waszej współpracy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, orientuję się, bo sama je robiłam ... Moim telefonem ;)
      Samsung Trend Plus :P I filtr Instagramowy.

      A fotograf nie jest stąd ani nie jest też żadnym światowej klasy fotografem, ale ma pojęcie, więc myślę, że będą ciekawe ujęcia :)

      Usuń
    2. No to ostro mnie zaskoczyłaś! :D
      Czekam, czekam. :)

      Usuń
  2. Teraz mi zaimponowałaś. Bez obrazy dla Ciebie jako modelki (znakomitej), ale ten post jest jednym z najlepszych na całym blogu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że ktoś to czyta :P
      Lubię pisać i muszę się czasami wyżyć (mam wtedy cichą nadzieję, że ktoś to jednak zauważa).

      Usuń

Archiwum bloga

Nie możesz znaleźć? Pomogę ;)