7 października 2015

Make up #3 - Krok po kroku - mój dzienny

     Trzy oddechy i właśnie zaczynam pisać chyba najdłuższą jak do tych czas notatkę na blogu. Nie, nie ze względu na ilość tekstu (choć może i też....), ale ze względu na czas przygotowania całości tak, bym była sama zadowolona i bym mogła zadowolić czytelników. A raczej czytelniczki, bo dziś post "dla bab" ;) Dlatego Panowie wybaczcie dziś nic seksownego tutaj nie znajdziecie ... No chyba, że cudną pomadkę dla swojej połówki ;) Ale nic poza tym. Za to Panie znajdą małe kosmetyczne perełki (napiszę o moich ulubieńcach), pokażę Wam makijaż dzienny, gdzie głównie skupiłam się na brwiach, gdyż dziś jedna z czytelniczek zapytała mnie jakich kosmetyków używam do okiełznania ich i jaki mam na nie sposób.
     Jak większość z nas sprawdzam na sobie tysiące metod, podpieram się internetowymi trikami i jakimiś filmikami z You Tube. Tak naprawdę jak patrzę na to, jak malowałam brwi np. w kwietniu to sama do siebie mówię: "Serio?!". Tak więc obecnie znalazłam swój sposób i kosmetyki bez których owej stylizacji brwi sobie NIE WYOBRAŻAM. Kto miał okazję zobaczyć moje zdjęcia bez makijażu ten wie, że mam krótkie brewki... A kto nie widział... TA DAM!


     Jak więc widzicie - nie zostałam brwiami zbytnio obdarzona. Czas więc zacząć makijaż... O dziwo, normalnie zajmuje mi od 10 do 20 minut (bez kreski nawet i 7) a dziś malowałam się ponad godzinę :P Robienie zdjęć "krok po kroku" pochłania więcej czasu niż samo mazianie po twarzy. Tak więc zwarta i gotowa przygotowałam twarz pod makijaż. Standardowo - baza pod podkład z Max Factora. Chwilkę czekam aż się wchłonie i czas na podkład (Bourjois - healthy mix - dla mnie osobiście na co dzień NIEZASTĄPIONY; na sesje używam tylko Revlona, ale do dziennego nie obciążam aż tak skóry). Wracając do pokładu i metody nakładania ... Od kiedy zakupiłam gąbeczkę "miracle sponge real techniques" nie wyobrażam sobie nakładania podkładu pędzlami, palcami czy zwykłą gąbeczką lateksową. Namoczona Real Techniques daje na buzi naturalny efekt, rozkłada podkład równomiernie i dokładnie. Po podkładzie wklepuję pod oczy korektor rozświetlający (zwykły, z firmy Bell... do codziennych makijaży nie szaleję z kosmetykami). Następnie puder z Manhattanu. I buzia zrobiona.... Kosmetyki poniżej ;)



     Więc tak wymiziana podkładem zabieram się za te moje nieszczęsne brwi. Oczywiście na początek je przeczesuję szczoteczką do brwi... Nie ma, co tam czesać, ale wolę by te resztki co są JAKOŚ się ułożyły. No i bierzemy się za "szkicowanie". Moim wynalazkiem (na który dawniej narzekałam) okazała się kredka z Maybelline"Satin Brow"


Troszkę mi się starły napisy, ale ja dla siebie używam "dark brown" - wiadomo. Strony gąbeczkowej nie używam w ogóle za to kredka spisuje się na medal. Rysuję sobie łuk brwiowy delikatnymi pociągnięciami by nie wyglądało to sztucznie jak namalowane. Wygląda to mniej więcej tak:


     Jeśli jest równo (powiedzmy, że tutaj jest :P ) to uzupełniam brwi cieniem. Kolejne moje odkrycie bez którego już mi ciężko i z brwiami i z makijażem oka. Cienie z Eveline. Tak, z prostej drogeryjnej firmy (ostatnio wkurzyła mnie jedna wizażystka z tekstem, że kosmetyki drogeryjne to bubel... Kobieto... nie wszystkie - trzeba trafić na perełki). Wracając do wątku ... Cienie, którymi uzupełniam brwi to paletka Quattro nr 05.


     Używam najciemniejszego cienia, bo jako jedyny w tej paletce jest matowy i uzupełniam sobie nim brwi. Staram się mniej więcej wyrównać łuk a przy nosie rozcieram już cień czystym pędzelkiem by nie było takich ostrych linii. Następnie pod łuk brwiowy nakładam kredkę z Catrice, rozcieram ją i nanoszę rozświetlacz. Kolejne moje odkrycie - Lirene. Nie wiem czy jest już w drogeriach, bo dostałam go na Akademii Cosmopolitan przedpremierowo i jestem z niego BARDZO zadowolona. Ma 4 odcienie (biały, cielisty, złoty i różowy) i nadaje naprawdę subtelnego połysku - idealnie do dziennych makijaży.


     Po całym zabiegu brwi wyglądają tak:


     Trochę mocno, prawda? Ja lubię taki efekt, zwłaszcza gdy robię kreskę - gdy maluję tylko rzęsy to brwi robię nieco cieńsze, jednak do kreski oraz na sesję robię je wyraźniejsze. Po pierwsze - lepiej się wtedy czuję a po drugie - dobrze wychodzą na zdjęciach. Czas przejść do kreski. Mój sposób na kreskę? ZERO eyelinera ;) Jeśli robię ją "na dzień" lubię ją przydymić. Jeśli na wieczór i do sesji - duraline jest moim numerem 1. Zdecydowanie. Z racji, że to makijaż dzienny to sięgam po brązową kredkę z Miss Sporty. Robię kropeczki na obu powiekach (ciągnę "na niby" kreskę od dolnej powieki). Jeśli kropeczki są równe - łączę je w linię jak na poniższym zdjęciu i biorę się za szkic kreski.


Szkic kreski nie musi być idealny, bo i tak będę ją rozcierała cieniami. Jedno jest pewne - moja kreska zawsze jest wyraźna i grubiutka ;) By było co rozcierać. Gdy mam narysowaną kreskę moją kredką sięgam znów po ten sam cień, co modelowałam nim brwi i minimalną ilością rozcieram kreskę nadając jej odpowiedni kształt i miękkość oraz delikatnie pociągając ją po dolnej powiece.


     Kreska jest taka, jaką sobie wymyśliłam i czas na rozblendowanie jej "po mojemu". Sięgam po kolejny ukochany kosmetyk - bronzer marki Astor. Ideał, bez którego mój kufer miałby poważne problemy :P Używam go do modelowania twarzy (o tym za chwilkę), jako cień blendujący i jak widać do rozmiękczania kreski.


Z reguły rozcieram ją właśnie takim średnim brązem. I znów delikatne ruchy... Po rozmazaniu tego "po mojemu" całość wygląda mniej więcej tak:


Ale żeby nie było smutno - trzeba rozświetlić oko :) Używam do tego albo rozświetlacza, o którym wspomniałam wyżej lub cienia. Mój ostatni zakup - cienie z Kobo - kiedyś, chyba ze 100 lat temu korzystałam z nich i tak ostatnio coś mi znów wpadły w ręce.


Nie daje to mega, mega światła, bo nie chodzi mi o to by oślepiać ludzi idących z naprzeciwka ;) Chcę dodać oczom świeżości i prezentuje się to tak:


Jak widzicie, jasny cień daje jedynie delikatny błysk w kąciku i na powiece i taki efekt chciałam osiągnąć. I teraz czas na moje zboczenie - RZĘSY :) Moje rzęsy są długie, zakręcone (jak ja) i bardzo wdzięczne w pracy z makijażem. Poza tym od kiedy tylko wyszedł na rynek tusz do rzęs z firmy Maybelline "Colossal" jestem mu wierna. Próbowałam innych, ale były to jednorazowe przygody, do których raczej wracać nie będę ;) Tak więc ukochany tusz i zaczynamy ;)


     Gdy oko jest gotowe czas na modelowanie twarzy. Zaczynam od bronzera (wspomnianego wyżej). Nakładam go po skosie na kości policzkowe, przy czole, przy górnej linii włosów, modeluję nos i delikatnie żuchwę. Dokładnie rozcieram by nie było smug i plam (a o to nie trudno). Gdy efekt mnie zadowala, przechodzę do różu z firmy Catrice. Ostatnie podrygi lata, więc i kolor soczysty - odcień 070. Nakładam go na "jabłuszka" a potem czas na rozświetlacz. Oczywiście Lirene jest teraz moim numerem 1. więc innego nie biorę pod uwagę. Nakładam go delikatnie nad "jabłuszkami" ale tak by nie jechać pod okiem. Na środek nosa i czoła oraz co jest moim największym zboczeniem - łuk kupidyna. Usta mają kusić a nałożenie tam rozświetlacza optycznie je powiększa i dodaje świeżości. Na dole macie zdjęcie kosmetyków w tercecie oraz twarz po wymodelowaniu.


     No i na koniec usta. Uważam, że usta to jedna z najbardziej zmysłowych części ciała (chyba tak można to określić) u kobiety. Uwielbiam je podkreślać na różne sposoby - od łagodnych po ciemne, wyrysowane - wszystko zależy od okazji. Dziś moja niezastąpiona i UKOCHANA pomadka z serii "Rouge EditionVelvet" z Bourjois; odcień 11.


Czyli matowy róż. Taki w sumie słodki .... Maluję nim usta i oczywiście na koniec rozświetlacz na środek dolnej wargi - kolejny naturalny powiększasz naszych ust ;)  Cały makijaż na koniec prezentuje się tak:


     Mam nadzieję, że chociaż ktoś doczytał te literki do końca i że coś się Wam przyda :)

8 komentarzy:

  1. Doczytałam!

    I również uważam, że tusz Colossal jest najlepszy. Mam obecnie też Rimmel ScandalEyes i nie mogę się nadziwić, jaki ten Rimmel jest beznadziejny...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rimmel to w ogóle jakaś porażka. Jedyne co mi pasuje z tej bzdurnej firmy to pomadki. reszta DO KOSZA. Podkłady - dno, pudry jakaś masakra, cienie znikają z oczu a tusze sklejają rzęsy. Porażka po całości.

      Usuń
    2. Ja mam korektor pod oczy z rimmela i jestem z niego zadowolona :) Choć rzeczywiście parę tuszy testowałam z rimmela i kolejny raz nie kupię żadnego z nich.

      Usuń
    3. O korektora w sumie nie używałam. Ale już się boję, bo tyle się zawiodłam na tych kosmetykach, że szok.

      Usuń
  2. Piekny makijaz :) ja niestety rowniez z tych, co brwi muszą rysować, tylko ze u mnie z powodu zbyt jasnego koloru i rzadkich wloskow :/
    Pozdrawiam: )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No u mnie rzadkie i rosnące do połowy ....

      Usuń
  3. Anonimowy10/08/2015

    You are beautiful! Without makeup, too. <3

    OdpowiedzUsuń
  4. I ja jestem pod wrażeniem tak stanu początkowego, jak i finalnego. :)

    OdpowiedzUsuń

Archiwum bloga

Nie możesz znaleźć? Pomogę ;)