18 stycznia 2013

Z innej beczki - czyli ZUMBA!

     Witajcie!
     Wiem, że obiecałam Wam pokazać zdjęcia z pierwszej sesji z Marcinem... Była ona kluczowa i na 100% znajdzie się na tej stronie, ale jeszcze nie dziś. Dajmy może sobie na chwilowy luz ze zdjęciami, moją twarzą i wywlekaniem fotograficznej przeszłości Enigmy (o ile takowa w ogóle jest, bo to wszystko nie trwa u mnie długo). Ok, dziś z innej beczki. Jestem napełniona endorfinami i pozytywną energią, która rozpycha moje serce od środka. Kluczem do tej energii okazał się... ruch fizyczny a dokładniej ZUMBA! :)
     Nigdy nie przepadałam za ćwiczeniami (jestem życiową łamagą, wierzcie mi na słowo). Wszelkie wyczyny na wychowaniu fizycznym były średnie, co w efekcie końcowym doprowadziło do tego, że wraz z końcem szkoły średniej mój ruch ograniczył się do spacerów z psem i bieganiem po schodach w domu. Trzecie piętro to już była zadyszka, więc no cóż... Kolorowo nie było. Aż w końcu, jakieś dwa tygodnie temu moja przyjaciółka oznajmia mi, że leci na zumbę. Życzyłam jej powodzenia i... zaczęłam się sama zastanawiać. Bariera pękła po rozmowie z moim P. "Idź i zrób coś dla siebie". No i poszłam...
     Pierwsze zajęcia były wczoraj. Godzina to... zdecydowanie za mało. Ten taniec, ruch, kręcenie biodrami, podskoki UZALEŻNIAJĄ. Fakt, myślałam, że wypluję płuca w jednym z układów, ale kto by się tym przejmował, skoro nagrodą był UŚMIECH od ucha do ucha i maksimum pozytywnej energii (gdyby energia we mnie świeciła, mogłabym chyba oświetlić całą ulicę... a nawet i trzy :P ). Najdziwniejsze w tym wszystkim jest to, że.. ćwiczę w domu (myjąc naczynia powtarzam kroki z salsy, myjąc zęby powtarzam "pijanego marynarza", a w przerwach między odkurzaniem coś z mambo się przewinie). Do tego wciąż mam w głowie gorące muzyczne rytmy, przy których biodra same wykonują kosmiczne obroty. Jednym... albo dwoma słowami: KOPNIĘCIE OPTYMIZMU!
     POLECAM moje drogie koleżanki. Jak któreś już próbowały to wiedzą, że warto :) Nie dla spalania tych kalorii, bo któż by je liczył, ale.. Właśnie dla wspaniałego samopoczucia. Taniec naprawdę pomaga złagodzić wszelkie zarodki smutku. Lepsze to, niż siedzenie w domu, zażeranie się lodami z kubła i chipsami (o, chyba nawet jakieś mam).
     Nie jestem specem w pisaniu... Zwłaszcza "reklamowym", ale mam nadzieję, że zachęcę Was choć odrobinę do tego, by próbować. Nie patrzcie na swój wiek i kondycję - ZUMBA JEST DLA KAŻDEGO!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Archiwum bloga

Nie możesz znaleźć? Pomogę ;)