Posypało mi się więc ostatnio kilka plenerów i jeszcze kilka mam w planach. Zaraz po Ani z poprzedniego złotego pola - czas na kolejną Anię - z innego pola i w innym stylu :) Anię poznałam na warsztatach na pięknych białowieskich terenach rok temu. Niestety odległość pohamowała nasze dalsze działanie.... Aczkolwiek los pchnął mnie ciut bliżej i postanowiłam od razu dawać znać o tym, że jestem i że chętnie wyruszę w plener. I tak się stało.
Ruszyłyśmy na spontana w "krzaki". Goniła nas burza, ale byłyśmy twarde ... Okazało się, że dokoła nas padało a nasze piękne, złote pole było tak słoneczne, że musiałyśmy mechanicznie się zacieniać (Ewo Kochana DZIĘKUJEMY!!!). Były niebieskie chabry, bzyczące pszczoły, wysokie trawy i pole kukurydzy (dość ciężkie do okiełznania). Potem nastąpiła przemiła przerwa na kocyku, jedzonko i te sprawy i miał być staw .... Niestety w tym momencie doścignęła nas burza i przeraźliwie zimny deszcz. Jak przystało na myślące kobiety - zapakowałyśmy się pod blendę, przeczekałyśmy deszcz i pojechałyśmy na przepyszne ciacho :)
Mam nadzieję, że jeszcze nie raz ruszymy w dziką dzicz z Anią - bądź też w jakieś wnętrza. Poza kunsztem fotograficznym Ania posiada bogatą osobowość i niesamowicie zaraźliwy uśmiech :)
A teraz zapraszam do oglądania :)
Ostatnie z chabrami (hipnotyzujące spojrzenie) i pierwsze w kukurydzy (świetnie się tam wpasowałaś, genialne kadrowanie Pani fotograf) zdecydowanie najciekawsze. Tylko bonusu brakuje :P
OdpowiedzUsuńBył ... ale mi nie dali :(
UsuńSkandal! :)
Usuń