31 marca 2016

Tidus #2

     Jako że narobiło się wiele zmian zarówno w moim życiu jak i w zdjęciach jakie się będą teraz pojawiać czas na małe przygotowanie Was do .... lata :) A w zasadzie wiosny, lata, jesieni i zimy tego roku ;)
     Zacznijmy od tego, że zrobiłam sobie tatuaż. Tak, marzyłam o obrazku jak tylko skończyłam 17 lat, ale zawsze było COŚ. A to panika przed bólem. A to niemożność wyboru wzoru.. jednego z miliarda :P Bo to przecież na całe życie, więc byle co być nie może. A to panika czy aby nie będzie przeszkadzał w pozowaniu i wiele, wiele innych. Aż do czasu, gdy zaszły we mnie zmiany, które powodują jedno: zmieniaj marzenia w cele  :)  To strasznie fajne, gdy masz cel i dążysz do niego a najbliższe osoby Cię wspierają. I tak oto po przyjeździe z pewnego weekendu uznałam: ROBIĘ. Mam możliwość, więc raz kozie śmierć. Oczywiście nic nie powstaje przypadkiem w naszym życiu i tak samo mój tatuaż ma swoją symbolikę. Jaką? Zobaczycie poniżej. W komplecie. I tak, może się Wam to wydać głupie - bo wiele osób tak myśli. Ja wiem jedno. Nie żałuję tatuażu i na pewno symbolika nie ulegnie zmianom ani się nie zmarnuje. To się wie i czuje ;) Wracając do samego tatuażu... Bolało. Nie na tyle by umierać z bólu - bywało gorzej (wyrywanie ósemek :P ), ale na na tyle by łzy mi poleciały. Mimo to, gdy masz już cudo w miejscu, gdzie się marzyło - zapominasz o bólu i węszysz w szafie co by tu ubrać by owe dzieło pokazać ;) Dlaczego o tym piszę teraz? Dlatego, że poniżej pokażę Wam małą zajawkę mojej pięknej ozdoby.
     Poza tym są w planach kolejne zmiany. Mniej rozebranych sesji. TAK, dobrze czytacie ;) Dlaczego? A to dlatego, że ostatnio trafiam na takich fotografów co chcą mnie ... ubierać :) Może nie do końca, ale też rosołu nie będzie. Zaczynając od Floriana, z którym mamy plany wakacyjne w pięknych miejscach i w .... ubraniu, poprzeplatanym z nagością, poprzez Marcina Twardowskiego, Arcadiusa Mauritza, z którym już niebawem robię ciekawy projekt kończąc na ... nie wiem właśnie na kim, bo się mi kalendarz napiął. Jednym słowem obiecuję Wam, że pomiędzy piękne akty, których NIE ZAMIERZAM przestać tworzyć wplączę również wiele sesji delikatnie poubieranych. Nie mówię tu o przebierankach a o kobiecej lekkości, połączonej z elementami nagości, ale bez dosłowności (cóż za rym).
     Coś jeszcze? Tak. Otóż Misiaki Drogie - więcej nie pojawi się zdjęć mojego autorstwa. Nie mam niestety na nie czasu, ponieważ zaczęłam żyć intensywnie i oddychać pełną piersią a co za tym idzie - wolę iść na 3 godzinny spacer lub pobawić się w duecie w kucharzy a potem pozować i wypić kawę z koleżankami niż focić, pozować, focić, pozować, obrabiać, pozować, focić, skanować, pozować, obrabiać i w ogóle żyć w sieci ;) Więc tyle ode mnie.
    Przejdźmy do meritum :) Jak tytuł mówi dziś kilka zdjęć od Tidusa. I będzie ich więcej. Dużo więcej. Dziś zalążek sesji walentynkowej, plus jedna fotka z backstage teledysku, który niedawno kręciłam i nasz duet robiony o północy, dla tatuażysty. Z tej ostatniej będzie multum zdjęć. Niekoniecznie poważnych :P Na pewno z biegiem czasu je zaktualizuję i wrzucę pod tą notatkę :)
A tymczasem - zapraszam Was na te kilka zdjęć.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Archiwum bloga

Nie możesz znaleźć? Pomogę ;)