6 maja 2015

Make up #1 - róże i zielenie ;)

     Mamy maj ... I nie wiem jak u Was, ale u mnie jest bardzo zimno i pada przez co z automatu człowiek jest jakiś taki nijaki. Z racji tej szarości i burości postanowiłam podarować sobie (i Wam) troszkę koloru :) Kto mnie zna, ten wie, że poza pozowaniem do zdjęć wykonuję czasami jakieś drobne makijaże i pomyślałam, że może czasami tutaj coś też Wam pokażę z małym opisem jakich kosmetyków używałam. Często mnie o to koleżanki pytają a teraz będziecie miały wszystko gotowe :) Podkreślam - WCIĄŻ SIĘ UCZĘ, więc żadna ze mnie profesjonalistka - dlatego kosmetyki będą raczej z tych drogeryjnych, do nabycia w każdym Rossmanie i Hebe :) a makijaże nie będą krok po kroku, bo nie mam do tego cierpliwości ani nie umiem robić takich pictoriali, dlatego, że milion razy zmieniam coś w trakcie :P
    Dziś makijaż w kolorach, których raczej unikam, bo łatwo sobie nimi wyrządzić krzywdę ;) Fiolety. Szczerze przyznaję, że dopiero od niedawna jestem zadowolona ze swoich malunków w tej kolorystyce a próbowałam nie raz, nie dwa i nie 100 ;)  Ale powoli, małymi kroczkami jakoś idzie. Czego użyłam? Już Wam piszę ;)
     Zanim położyłam podkład zaczęłam od oka - zawsze tak robię, bo nienawidzę osypujących się cieni a tutaj niech się sypie, niech się maże - wszystko zmyjemy ;) Zaczęłam od brwi. Użyłam do nich nowości z Maybelline - kredki "Brow Satin" w odcieniu "dark brown". Z jednej strony kredka, z drugiej gąbeczka z pudrem ... Hmm... Nie polecam, kredka jakaś taka twarda, gąbeczka tego pudru ma tyle co nic, dlatego wszystko poprawiłam sprawdzonym od długiego czasu "Eyebrow set" z Catrice. Następnie położyłam bazę pod cienie z Bell (kupiłam ją kiedyś ww Hebe razem z bazą pod podkład - daje radę, ale nie używam jej zawsze). Wewnętrzny kącik oka pokryłam perłowo-różowym cieniem z paletki Essence "14 Magenta and me!", na środek powieki położyłam różowy cień z palety ... no właśnie - zmazała mi się firma (88P - tyle wiem), ale dołączę niżej zdjęcie z zaznaczonymi kolorami :) Delikatnie roztarłam granice między cieniami i w zewnętrznym kąciku oka użyłam śliwkowego odcienia z tej samej paletki Essence co perłowy róż. Żeby makijaż nabrał "czegoś więcej", śliwkę roztarłam ku górze i zewnętrznej części oka fiołkowym fioletem z palety 88. Pod łuk brwiowy użyłam matowego, śmietankowego cienia "Bow" z palety "Oh So Special" ze Sleeka. Zrobiłam czarną kreskę miękką, czarną kredką z Catrice i delikatnie ją roztarłam. Linię wodną oraz dolną powiekę (do połowy) zaznaczyłam tą samą kredką i zaczęłam ją rozcierać cieniami (na dole będzie fotka jakimi). W wewnętrznym kąciku użyłam jaskrawej zieleni, połączyłam ją z butelkową zielenią i zakończyłam na kobaltowym (na zdjęciu palety wygląda na niebieski, ale w rzeczywistości jest ciemniejszy i wpada w granat). W kąciku oka delikatnie roztarłam cień z Catrice (860 "The beauty and the beige"). Następnie moje małe zboczenie - RZĘSY. Ogólnie od kiedy tylko wyszła maskara z Maybelline Colossal używałam tylko jej, ale kiedyś znajoma mi mówiła o tuszu z Eveline "Big Volume Lash". Użyłam więc tego drugiego - owszem jest dobry, ale nadal zostaję wierna ukochanemu "żółtkowi" ;)
     Po oku (a raczej dwóch oczach :P ), czas na twarz. Kto wie, jak nas ostatnio ukochał Rossman zdaje sobie sprawę z czym to się wiąże :P Tak więc promocyjny zakup z Revlonu - podkład photoready airbrush effect (odcień 004 nude) miał dziś swój test. Ale po kolei ;) Standardowo pod oczy użyłam korektora - ostatnio mi się sprawdza ten z wibo 4in1. Następnie przeszłam przeszłam do bazy pod podkład marki Bell i do podkładu. A wtedy... zaczęły się schody. Dlaczego? Otóż podkład kupiłam z myślą o sesjach zdjęciowych i rzeczywiście na takie akcje będzie doskonały (ma pigmenty odbijające światło i rzeczywiście tuszuje WSZYSTKIE niedoskonałości oraz tworzy matową powłokę na całej buzi) - na inne sytuacje nie polecam bo: jest ciężki i mam wrażenie, ze skóra nie oddychała (od razu po zrobieniu zdjęć makijażu zmyłam z siebie tą warstwę). Ale ok - położyłam podkład i z racji tego, że sam w sobie jest matowy użyłam jedynie pudru w strefę T (Manhattan puder sypki, odcień 2 "beige"). Nie bawiłam się dziś w brązer, użyłam jedynie różu. A raczej dwóch delikatnie zmieszanych. Oba z Catrice (odcień "Rosewood Forest" - numerek mi się zatarł i odcień 070 "Pinkerbell").
     Usta - do takiego makijażu nie chciałam ich zbyt precyzyjnie malować, więc użyłam jedynie pomadki z Miss Sporty 014 "Blushed again!".
     No i tyle ...:) mam nadzieję, że wszystko opisałam precyzyjnie - to moja pierwsza noatka w takim stylu, więc pisałam wszystko co dla mnie istotne ;) Mam nadzieję, że płeć żeńska będzie zadowolona a dla płci męskiej na pewno pojawi się a jakiś czas niespodzianka w formie zdjęć sesyjnych ;)
     Zapraszam do zdjęcia finalnego makijażu :)




No i wspomniana paletka z zaznaczonymi kolorami :)





1 komentarz:

  1. Anonimowy5/06/2015

    Eni, dobra robota :) makijaż jest profesjonalny! ;)

    OdpowiedzUsuń

Archiwum bloga

Nie możesz znaleźć? Pomogę ;)