5 czerwca 2015

Lawendowy Zakątek

     W pierwszej chwili chciałam opisać plener przy każdym z uczestników z osobna, ale uznałam, że współpraca z daną osobą to jedno a sam plener jako całość to drugie :) Dostaliśmy z NinoVeronem zaproszenie od Maćka Leśniaka na plener fotograficzny nad morzem. W pierwszej chwili nasza wyprawa była pod wielkim znakiem zapytania, gdyż mieliśmy nieco inne plany, ale że los bywa psotny tamte plany zostały zamiecione pod stół i postanowiliśmy spontanicznie pojechać nad morze. Szybki telefon, zapytanie czy są jeszcze miejsca i .. okazało się, że "Lawendowy Zakątek"jest z gumy i nas zmieścił :) Droga nad morze była usłana korkami, zapachem rzepaku (którego nienawidzę) i optymistycznym nastawieniem do całego wypadu.
     Z racji, że lubię mieć porządek, lubię mieć jasno przedstawione jak i z kim mam pracować, więc w kilka dni ogarnęłam sobie odpowiednią dla siebie ekipę fotografów - chciałabym popracować z każdym niestety doba okazała się za krótka. Stara zasada: Kto pierwszy ten lepszy okazała się najlepszą opcją, choć .... Andrzej Zalewski zapewne mnie zabije, że się rozminęliśmy, bo był pierwszą osobą, która wiedziała o moim przyjeździe ;P Ale Andrzeju - NADROBIMY i to może jeszcze w czerwcu (taka mała prywata :P ). Zebrałam wspaniałą ekipę naprawdę wspaniałych ludzi i za cel postawiłam sobie jedno: pełne przygotowanie i danie z siebie wszystkiego. Nie wiem czy mi się udało - trzeba zapytać fotografów :) Pracowałam od 6 rano (makijaż, czesanie) do późna... 4 godziny snu, brak alkoholu w krwi i rano replay. Kim byłam? Różnie ...
     Zaczęło się od wycieczki na wydmy, którą opiszę przy okazji serii, gdzie najpierw wyszarpał mnie porządnie spadochron - w obiektywie Bartka, następnie w pięknym tercecie z pięknymi kobietami miałyśmy styl indiański (chyba tak to można nazwać) z Norbertem, potem byłam elegancką "damą" w kapeluszu oraz nagą i kuszącą niewiastą pod ciekawym drzewem znów w Bartka obiektywie oraz zmysłową w obiektywie Norberta. Po powrocie czekały polaroidy z Iwoną (o której niebawem napiszę) oraz Mathhias i jego wielki aparat + nałożenie na mnie dziwnego wieńca i ubranie w tiule (coś nowego!). Chwila odpoczynku, zmycie makijażu i tuż przed 23 odezwała się Anna Ziętek (którą za chwilę opiszę) i kolejna seria. Następny dzień był również ekscytujący. Zaczęło się od samego organizatora - delikatne sukienki oraz subtelna nagość w naturze, następnie miała być plaża z Łukaszem P., ale ... pogoda nie pozwoliła podziałać nad samym morzem, więc zastąpiliśmy to piękną werandą i.... była sesja, która Was zaskoczy (w pełni ubrana, magicznie kolorowa i cyfrowa :P)... Po odegraniu słodkiej dziewczynki czekała mnie przemiana w zmysłową, niemalże namiętną kobietę widzianą oczami Alberta (Fincha) by za chwilę poddać się surowości kadrów Buddabara (z Buddą na koniec świata bym pojechała - rozbieranie w środku miasteczka o 16? No problem :P), po Michale miał być Krystian i portrety, ale coś się pozmieniało i był Leszek oraz ... morze. Fale zimne, okrutne, biczujące ciało i fotografia otworkowa (wytrzymać bez ruchu gdy fala daje po tyłu - spoko). Po powrocie byłam wymarznięta, zaziębiona i zmęczona. Ognisko nie pomogło, pomógł sen... Z samego rana w niedzielę dałam się porwać Lukasowi i Matthiasowi... Zaczęło się od nagości oraz porterów w naturze a skończyło na zmysłowo-łóżkowej serii, którą uwielbiam (po tym, co widziałam i czułam).
     Tak to mniej więcej wyglądało i jestem BARDZO zadowolona z tego wyjazdu :) Cieszę się, że nawiązałam nowe, ciekawe znajomości. Z większością tych osób, z którymi pracowałam już jestem umówiona na kolejne "strzelanie" - co bardzo mnie cieszy :) Zmęczenie, zakwasny, niedospanie oraz ciągły pęd dały mi wiele satysfakcji. Widząc pierwsze efekty wiem, że było warto spiąć poślady :)
DZIĘKUJĘ wszystkim, z którymi miałam okazję pracować i ... do następnego :)
     Serie będą się pojawiały jak ... będą. Wiadome jest, że w tydzień się nie obrobi materiału, do tego długi weekend, własne życie - poczekamy zobaczymy - a wiem, że warto ;)
     Dla smaczku - kilka zdjęć spoza planu :)


Polaroid Norberta :)


Pracujemy .... 
A w przerwach, gdy są focone inne modelki się opier.... opalamy :P 
Gdzie diabeł nie może .... ;)  Na pamiątkę została mi "cudna" rysa na pół uda
Żeby nie było, że modelki nic nie robią, mają wygodnie i leżą i pachną - droga na wydmy....
Z Iwoną :) groźna babka :P
Z Matthiasem - takie udawanie Marilyn Monroe
I znów z Matthiasem - tiule w ogródku :)

3 komentarze:

  1. Gratulacje i czekamy na wiecej:))

    OdpowiedzUsuń
  2. Anonimowy6/07/2015

    "Zamiecione pod stół"..? Chyba pod dywan...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ludzie czy Wy naprawdę czepiacie się już nawet tego jak piszę swoje własne przemyślenia?!

      Usuń

Archiwum bloga

Nie możesz znaleźć? Pomogę ;)