10 stycznia 2016

Andrzej "Fetish" Frankowski #2

     Dziś wzięło mnie na wspominanie starych, dobrych czasów a w zasadzie .... Pierwszych aktów. Coś Wam już kiedyś na ten temat wspominałam <TUTAJ>, ale dziś zobrazuje Wam to dokładniej. Jedną z moich zalet jest .... doskonała pamięć a jak jeszcze dochodzą do tego swego rodzaju emocje i ... stresy to człowiek pamięta dwa razy mocniej :) Cofniemy się do 2011 roku ...
     Tak więc jak wspominałam wcześniej... Myśląc o aktach - myślałam o Andrzeju Frankowskim i decydując się na nagość chciałam od razu zacząć od "wysokiej półki". Tak też pod wpływem impulsu napisałam do Andrzeja wiadomość i ... Andrzej odpisał. Moja mina - bezcenna. Radość - ogromna.
     Na kilka dni przed wyjazdem do Kętrzyna siedziałam tydzień w stolicy, gdzie kilka osób wychwalało dorobek Fetisha i kilka mnie "postraszyło", że Andrzej wiele wymaga. Wtedy byłam świeżynką i naprawdę przerażał mnie fakt rozebrania się przed kimś obcym i jeszcze pozowania na odpowiednim poziomie. Moje strachy minęły jak tylko .... Poznałam Andrzeja :)
     Pojechaliśmy w piękne miejsce a wrześniowe słońce smagało ciepłem po skórze. Poszliśmy w stronę lasu i tam mieliśmy plan działać. Zaczęło się niewinnie od jeziorka. Zimnego jak cholera, ale czego nie robi się dla sztuki, prawda? Po moczeniu w jeziorku moja fryzura nabrała śmiesznego kształtu a tu ani lusterka ani szczotki.... Porobiły się zabawne loczki a my poszliśmy dalej w plener. Chodząc ścieżkami Andrzej wpadł na pomysł by ... Zabryzgać mnie sokiem z czarnego bzu - no czego się nie robi dla sztuki... a potem fantazja puściła wodze i ... byłam obwiązana chmielem do drzewa. Pozowałam dzielnie, słuchałam uwag Andrzeja i dałam mu pełne zaufanie, czego nie żałuję. Dzięki temu dziś jestem tu, gdzie jestem. Sesję wspominam BARDZO miło, zwłaszcza jak wróciłam do domu i moja Mama powiedziała: "BOŻE DZIECKO, CO TY MASZ NA PLECACH????". Widok moich pleców w lustrze wywołał nagły, ostry ból i pieczenie, którego na sesji nie czułam...  Przytulanie do szorstkiego pnia drzewa dało się we znaki a Andrzej oczywiście to uwiecznił, co zobaczycie poniżej. Naprawdę nie zdawałam sobie sprawy, że wyglądałam jak po porządnej chłoście... ale... czego się nie robi dla sztuki? ;)
     Zapraszam Was do oglądania :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Archiwum bloga

Nie możesz znaleźć? Pomogę ;)