20 kwietnia 2016

Arcadius Mauritz #1

     Korzystając z wolnej chwili, gdy przypada zmiana na gotowanie na mojego mężczyznę postanowiłam, że naskrobię kilka słów...
     Kwiecień jest miesiącem pełnym pracy i pomiędzy rozliczaniem PITów w pracy i w domu, pomiędzy korzystaniem z pięknej pogody i nadrabianiem braków snu muszę znaleźć czas na przysłowiowe odchamienie - w wolnym tłumaczeniu - SESJE. Swoje. Po mojemu i dla mnie a nie pod zlecenie i na dyktando zleceniodawców. Nadarzył się idealny moment w samym środku miesiąca. Idealnie by zluzować stresy złapane z początkiem miesiąca i złapać siłę na najgorszy okres - podatki ;) Ustawiłam wszystko pod przysłowiową linijkę i wpakowałam się w pendolino o 5:30 ;)
     Sesję pokażę dość niechronologicznie - bo wszystko zależy od terminologii oddawania zdjęć ;) Na początek Marek nazywany Arcadiusem ;) Rzuciłam hasło na Facebooka i Marek napisał, że w sumie chwilę nam zajmie sesja a my dawno się nie widzieliśmy. Dawno to MAŁE słowo :P Marka znam jakieś .... 5 lat? Pozowałam dzielnie jako modelka na jego warsztatach organizowanych w Złodziejewie i .... niestety mieliśmy razem TYLKO (albo i AŻ) jedno zdjęcie. Jako prowadzący skupiał się głównie na przekazaniu swojej wiedzy a nie na pracy z modelką. Ową współpracę wspominam BARDZO miło i na pewno sama wiele wyniosłam z lekcji z Arcadiusem (nie rób łapek w klucz francuski! :P ). Na szczęście po latach udało się nam spotkać na NASZĄ sesję.
     Same zdjęcia trwały .... 30 minut? ;) Szybka akcja, pach, pach, pach i po bólu. Zdjęcia na drugi dzień z miłym dopiskiem "bo u Ciebie nie ma co poprawiać" ;) Pełen pakiet i tak ... po mojemu. Za takimi ujęciami tęskniłam. BARDZO! ;) Dlatego i Was zapraszam na arcadiusowe czary mary ;)

PS. Jeśli powyższa notatka jest bez ładu i składu - WYBACZCIE. Okres podatkowy wykończył i mnie i moją kreatywność :P



3 komentarze:

Archiwum bloga

Nie możesz znaleźć? Pomogę ;)