Pewnego letniego poranka stworzyłam na swoim Facebooku konkurs na najciekawszy pomysł sesji. Chciałam odświeżyć swoje portfolio, poznać nowe osoby i spróbować czegoś innego. Oczywiście najbardziej interesująca koncepcja wygrywała i była realizowana sesja. Zgłoszeń było wiele i niektóre pomysły były naprawdę bardzo ciekawe, ale Iza przebiła wszystkich swoim wyjątkowym scenariuszem. Nie mogłam wybrać inaczej :) Dlaczego?
Nie na co dzień ktoś sam szyje sukienkę ze spadochronu. Ogromny, czaszowy i trudny w okiełznaniu dla Izy okazał się wyzwaniem, któremu jak zobaczycie poniżej sprostała bez trudu. Zresztą - cały strój został wykonany przez Izę łącznie z plecionym paskiem. Sama realizacja sesji była godna planu filmowego. Nie, nie byłam piękną księżniczką, która stoi i pachnie.. Od każdego zdjęcia wymagały masę poświęceń. Ale po kolei :)
Iza przyjechała po mnie busem, w którym ma chyba wszystko :P Łącznie z generatorem i wielkim wiatrakiem + skrzyneczka z nićmi (w razie jak się popruje to zreperujemy). Z Izą byli kochani asystenci, bez których na 100% nie dalibyśmy rady (Pati, Szymon - BARDZO DZIĘKUJEMY). Pojechaliśmy w dziki plener, Bóg jeden wie gdzie i zaczęliśmy od ubierania. Ubranie 4 metrowej (dobrze pamiętam???) kiecki wcale nie było takie proste. Zaplątałam się w to z 10 razy a do tego był niemiłosierny upał, który palił od środka. Kilka ujęć na ziemi i ... czas na drabinę. Drabina na piasku pustynno-plażowym + modelka z lękiem wysokości. POWODZENIA :P To jeszcze nic. Zostałam zaaplikowana na drabinie a pod kieckę wstawiono mi wielki wiatrak, żeby wiało dodatkowo od dołu... U dołu leżała Pati trzymając drabinę i chroniąc kieckę przed wplątaniem się w wiatrak. Obok zaś stał Szymon, który operował światłem, dmuchawą dymną a do tego miał mnie łapać w razie jakbym postanowiła spadać :P Nie pozowało się łatwo. Upał, wysokość, ruszająca się drabina ... do tego okiełznanie kiecki, która latała jak chciała i szarpała nieco, utrzymanie pozy, mimika i jakiś kontakt z Izą. Aa wierzcie mi - Iza jest wymagająca. Jak już odpuściła drabinę to dała mi ... skrzydła. Samoróbki oczywiście. Dziadostwo ciężkie było, ale spokojnie - znaleźliśmy patent jak je utrzymać. Niestety Wam go nie zdradzę :P Sekrety na sesji też są i trzeba je zachować dla siebie :) Nie, nie przybili mi ich gwoździami - nie ucierpiało na tym żadne stworzenie :)
Po sesji byłam zmęczona i ... szczęśliwa. Nawet mega lodowata woda była dziką przyjemnością. Zwłaszcza jak mężczyzna wchodzi do niej i pieje z zimna a ja jak na zahartowaną modelinę przystało do tej lodowatej wody wlazłam i spacerkiem przeszłam w te i we w tę :D Ach ta duma + 100 do zajebistości :P Taki wyjątek, bo ogólnie zimna nienawidzę.. aczkolwiek... z tą sesją kojarzy mi się pewna nuta ... i bajka (żeby nie było, moja ulubiona :P ). Zapraszam więc do słuchania i oglądania. A dla wytrwałych na dole backstage z odpowiednim opisem :)
Fot. / Dress: Izabela Dusińska <KLIK>
Model / Mua / Hair: Enigma
Asysta: Kochana Patrycja i Szymon
<NUTKA>
I I obiecane zdjęcia zza kulis :)
Selfik z makijażem :P |
Test skrzydeł, czyli "Czy ja je poradzę????" |
Test drabiny :P A pod drabiną ... |
Patrycja, która nadzorowała bezpieczeństwo :P |
Z drabiny schodzę tak :P Bo inaczej się nie dało z tym materiałem.... |
A na koniec Iza demonstruje moc skrzydeł :) |
Rewelacyjne:))
OdpowiedzUsuń