29 grudnia 2013

Iwona Kłoczewska #1

     Chciałam napisać fotograficzne podsumowanie 2013, ale jest kilka sesji na które jeszcze czekam i NIE MOGŁO by ich zabraknąć w takowym podsumowaniu... Dlatego chyba nie będę rozczulać się nad całym rokiem - czas wybrać kolejną sesję, do której mam sentyment i którą miło wspominam.
     "Był chyba maj..." - jak to śpiewał Gawliński i słońce świeciło tworząc przyjemną, świetlistą aurę. Kiedy był już termin, trzeba było szukać miejsca... a że sesja miała mieć miejsce w Iławie, pełną parą wzięłam się za jeżdżenie po lasach. Mój mąż - towarzysz wypraw "w poszukiwaniu pleneru" miał już dość wycieczek, marudzenia (mojego) i łażenia po krzaczorach. Aż w końcu jak znudzeni i zrezygnowani wracaliśmy do domu znalazłam TO! Bagno, paprocie, powalone drzewa i słońce chylące się na drodze. Inteligentnie, w baletkach wybrałam się na oględziny miejscówki. Wróciłam zadowolona, z baletką całą w błocie i jakąś pajęczyną we włosach. Zaprosiłam Iwonę, Beatę - która miała również ze mną pozować i ruszyłyśmy z zaplanowaną sesją :)  Najpierw każda z nas miała pojedyncze klatki - ja swoje, Beata swoje. A potem kilka wspólnych. Czas nam mijał na wielkim "się śmianiu", paplaniu i uciekaniu przed pająkami (co było trudne, bo Iwona nawet na łące sadzała nas pomiędzy ogromnymi ilościami pajęczyn).
     Gdybym pisała podsumowanie 2013 roku, ta sesja na pewno znalazłaby się na liście tych najbardziej udanych. Lubię te zdjęcia za łagodność, świetlistość i kobiecą delikatność. To chciałyśmy pokazać i to się nam udało :)
Zapraszam :)
Na pierwszy ogień kilka ujęć solo:


I kilka ujęć z Beatą:





1 komentarz:

Archiwum bloga

Nie możesz znaleźć? Pomogę ;)